To NIE jest blog!

Chociaż może i trochę jest :D
Korzystając z możliwości jakie daje silnik Bloggera postanowiłem publikować tu artykuły różnej obszerności mojego autorstwa, na tematy, które mnie najbardziej interesują. Ponieważ tak jak każdy dysponuję ograniczoną ilością wolnego czasu niekiedy pojawią się na tej stronce teksty również i innych autorów, które mnie zaciekawią i według mojej opinii powinny zostać pokazane szerszej grupie internautów.

niedziela, 11 października 2009

Alternatywny opis budowy ciał niebieskich

Poniższy artykuł nie jest mojego autorstwa, ale przedstawia ciekawą teorię, nad którą można by się nieco głębiej zastanowić. Jest to oryginalny tekst bez jakichkolwiek edycji z mojej strony. Niestety nie wiem nic o źródłach z jakich korzystał autor. Na chwilę obecną nie mam również potwierdzenia zgody na publikacje tego tekstu na mojej stronie, może się więc zdarzyć, że za jakiś czas stąd zniknie.
Autor: E.T.


Z podręczników można się dowiedzieć, że słońce jest gwiazdą o wnętrzu wypełnionym głównie wodorem, który, na skutek reakcji termojądrowych zamienia się w hel, emitując światło i inne fale elektromagnetyczne oraz różne cząstki elementarne.
O Ziemi pisano do niedawna, że pod skorupą zewnętrzną w całości jest wypełniona gorącą magmą. W ostatnim czasie, dzięki badaniom fal sejsmicznych powstających podczas trzęsień skorupy ziemskiej twierdzi się, że jest jądro w środku Ziemi, jest ono z żelaza w postaci stałej, otacza je jądro zewnętrzne z żelaza w stanie płynnym. To podwójne jądro otoczone jest podwójnym płaszczem, wewnętrznym w postaci stałej oraz zewnętrznym w postaci płynnej a wokół mamy skorupę ziemską. Powyższy kształt wnętra Ziemi ma wynikać z działania ciśnienia i szczególnie w przypadku płaszcza różnej temperatury topnienia składników materii ziemskiej. Przedstawione wyżej modele budowy Ziemi i słońca nie są do końca zgodne z stanem faktycznym, a wynika to z błędnej interpretacji działania grawitacji i ciśnienia wewnątrz kuli. Twierdzi się, że w kuli grawitacja i ciśnienie największe są w jej centrum, podczas, gdy tak nie jest. Dlaczego?

W przypadku grawitacji:
Energia przyciągania grawitacyjnego posiada /tak jak światło/ właściwość przenikania przez siebie. Dzięki tej zdolności np. księżyc wywołuje na Ziemi przypływy i odpływy morskie.
Jeżeli między dwoma punktami na powierzchni kuli o jednolitej gęstości wyznaczyć linię prostą przechodzącą przez centrum, to po obu stronach środka linii występuje taka sama ilość materii. Na punkt centralny kuli działają ze wszystkich stron siły przyciągania grawitacyjnego tej samej wielkości i wzajemnie się niwelują. Występuje tam stan nieważkości. W innych punktach na linii blisko centrum przyciąganie grawitacyjne jest bliskie zeru i jest skierowane ku centrum, gdyż od strony punktu centralnego jest więcej materii, niż z przeciwka. W miarę oddalania się od środka kuli grawitacja rośnie, gdyż oddziaływuje coraz więcej materii od strony centrum, największa jest na powierzchni.
Zmniejszanie się wielkości przyciągania grawitacyjnego w głąb Ziemi potwierdzono pomiarami w jaskiniach, błędnie ten fakt interpretując jako anomalię spowodowaną wpływem powietrza.

W przypadku ciśnienia:
Wielkość ciśnienia hydrostatycznego określa równanie P = g p h, gdzie P to ciśnienie hydrostatyczne cieczy, g - wartość przyspieszenia ziemskiego, p - gęstość cieczy, h - głębokość.
Wynika stąd, że skoro w centrum kuli g = 0 to i ciśnienie musi mieć wartość zerową. Może ona zaistnieć tylko wtedy, gdy energie grawitacyjne w punktach przed centrum odpychają nadwyżki ciśnienia ponad wynikające w tych miejscach z równania. A więc błędnie się uważa, iż grawitacja nigdy nie odpycha. Już nie tylko w Rosji organizuje się wycieczki samolotem w celu doświadczenia przez pasażerów stanu nieważkości. Bodaj na wysokości 10 km pilot wykonuje manewr spadania samolotu z określoną prędkością i w tym czasie pasażerowie fruwają sobie po wnętrzu. Jeśli zapytać pilota, co by się działo, gdyby przekroczył wykonywaną prędkość spadania, to należy oczekiwać odpowiedzi, iż pasażerowie chodzili by niezdarnie po suficie lub tylnej ścianie, gdyby pikował.
Przy okazji o meteorze tunguskim. Dlaczego wybuchł? Albo był bombą atomową, co nie wydaje się być realne, albo właśnie na skutek działania odpychającego grawitacji. Leciał w dół z prędkością /pionową do powierzchni/ znacznie przekraczającą prędkość swobodnego /w próżni/ w tym miejscu spadania i w pył go rozerwało. Na skutek oporu powietrza winien się tylko topić. Do wybuchu musiało dojść tuż nad powierzchnią. Zawartość meteoru wyleciała do góry, była widziana początkowo jako "słup ognia", potem, jako chmura w kształcie powstającego grzyba atomowego. Stąd brak krateru i nierówny zasięg zniszczeń, spowodowany wpływem terenu, np. brak zadrzewienia w niektórych miejscach.
Rozważając o wpływie ciśnienia na budowę gwiazd i planet należy jeszcze zauważyć, że jeżeli warstwą zewnętrzną kuli jest skorupa /materia w stanie stałym/, to jej ciśnienie na znajdującą się pod nią warstwę ciekłą na ogół jest żadne. Gdy struktura skorupy nie wytrzymuje jej własnego ciężaru, na powierzchni występuje trzęsienie.

Nie bierze się dotąd pod uwagę wpływu tarcia materii wewnątrz kuli na jej strukturę i temperaturę. A przecież podczas obrotów wokół własnej osi prędkość materii w różnych punktach jej wnętrza jest różna. Równocześnie ma miejsce ruch orbitalny, nie jest on jednostajny, odbywa się po łuku, a nie po prostej. Grawitacja gwiazd oddziaływuje na wszystką materię wewnątrz planet. Od strony bliższej gwieździe jest większa, niż od strony przeciwnej Cząstki materii mają więc tendencję do przemieszczania się. Im szybszy ruch obrotowy oraz im dalej od centrum, tym większa jest ta tendencja. Następuje tarcie materii o siebie wewnątrz planety, powstaje energia cieplna. Najbliższą nam gwiazdą jest słońce. Wpływ tarcia na jego temperaturę jest oczywisty, gdyż wiruje wokół własnej osi nierównomiernie. Wolniejsze obroty wzdłuż biegunów świadczą o tym, że wirowanie jest podtrzymywane aktualnie występującą energią, gdyż w razie wirowania dzięki tylko bezwładności różnice w jego prędkości winny się już dawno wyrównać. Świadczą też o tym, że napęd tkwi poza centralną częścią kuli.

Jest kilka przesłanek wskazujących, że materią wewnątrz słońca nie jest wodór.
Przede wszystkim należy mieć na uwadze, że przeczy temu widok słońca. Gdyby było kulą gazową, to brzegi tarczy słonecznej nie byłyby ostro zarysowane, lecz łagodnie by ciemniały. Brak łagodnego ciemnienia brzegów tarczy słonecznej wyjaśnia się twierdzeniem o tylko 100 do 300 km warstwie atmosfery świecącej, zwanej fotosferą. Twierdzenie to nie jest przekonywujące, gdyż za nią jest słabo świecąca, widoczna podczas całkowitego zaćmienia chromosfera o wysokości około 10 tys. km, której jasność na brzegach się zmniejsza. Winno być widoczne zmniejszanie się jasności pomiędzy obiema warstwami atmosfery, a dlaczego jej nie ma, tego nikt nie wyjaśnia. W świetle widocznego na zdjęciach ostatniej warstwy atmosfery słonecznej zmniejszania się jasności świecenia pomiędzy chromosferą i koroną wyjaśnienie wcześniejszej anomalii wydaje się niemożliwe.
Nie pasuje do modelu budowy słońca występowanie na nim pola magnetycznego. Obecnie ścierają się dwie teorie co do źródła magnetyzmu. Wmrożonych w jądro słoneczne pól magnetycznych oraz teoria procesu zwanego dynamem magnetycznym. Wkomponowanie obu wyjaśnień w olbrzymie temperatury oraz w wodór i hel ułatwia przyjęcie, że słońce posiada jądro stałe z pierwiastków ferromagnetycznych o temperaturze niższej od temperatur Curie. Widmo słoneczne w spektrografach wskazuje na występowanie w nim różnych pierwiastków, takich samych, jak na Ziemi. Gdyby Słońce było zbudowane tylko z wodoru, to wszelkie inne pierwiastki, będąc cięższymi od niego, na skutek przyciągania grawitacyjnego przemieściłyby się w głąb Słońca, aż do miejsca występowania reakcji termojądrowych i tam rozpadły na cząsteczki elementarne. W widmie występowałyby tylko linie wodoru.
Obserwacje tworzenia się gwiazd nie przemawiają za wodorem jako ich tworzywo. Widoczna na zdjęciach materia jest prawdopodobnie w postaci pyłu w większości. Temperatura topnienia wodoru wynosi 14,0250 K, toteż występuje on w mgławicy w postaci stałej. Twierdzi się, iż powstaje obłok wodoru w mgławicy, a gdy jest odpowiednio duży i jego masa staje się krytyczna , to wewnętrzne siły przyciągania grawitacyjnego powodują skupianie się obłoku w gwiazdę. Już powstanie obłoku jest wielce wątpliwe. W przypadku mgławicy, z której powstał układ słoneczny promieniowanie dalekich gwiazd nie było w stanie podnieść temperatury wodoru o kilkanaście K. Gdyby nawet powstawał obłok wodorowy, to nie byłby w stanie skupić się w gwiazdę. Jeżeli skupić wodór, lub inny gaz w pojemniku do ciśnienia dwóch atmosfer, to po odkręceniu zaworu ciśnienie w pojemniku spadnie do jednej atmosfery, część gazu wydostanie się na zewnątrz. W próżni kosmosu wydostałoby się go znacznie więcej. Jest niemożliwe powstanie masy krytycznej powodującej rzekome skupianie się wodoru, gdyż siły przyciągania grawitacyjnego obłoku największe byłyby na jego obrzeżach. Nie ma oparcia w przesłankach fizycznych twierdzenie, iż w tworzącej się gwieździe dochodzi do wystąpienia reakcji termojądrowych.

W oparciu o przedstawione argumenty należy wykluczyć twierdzenie, jakoby gwiazdy i niektóre planety były kulami gazowymi. O ich powstaniu i budowie można wnioskować na podstawie następujących przesłanek:

1/ Ujawnienie przez astronomów występowania czarnych dziur w środku galaktyk. Jeżeli przyjąć, że światło i pozostałe promieniowanie docierające do Ziemi z kosmosu to fale elektromagnetyczne wymagające do przemieszczania się ośrodka materialnego, to czarne dziury są pustymi w przestrzeni miejscami, w których nie ma nawet materii będącej tym ośrodkiem. Podobne puste miejsca winny występować również w środku gwiazd, planet i księżyców o kształcie kulistym.

2/ Jeżeli wykluczyć, że słońce jest kulą gazową, to jego średnią, najniższą w układzie słonecznym gęstość można wyjaśnić w sposób prawdopodobny tylko występowaniem w środku gwiazdy pustej przestrzeni.

3/ W temperaturze kosmosu właściwości energii magnetycznej są inne, niż w temperaturze występującej na powierzchni kuli ziemskiej. Świadczy o tym przedstawienie w telewizji następującego zjawiska fizycznego: Naukowiec wyjął z buchającego oparami wodoru pojemnika sztabkę żelaza, względnie magnesu /kiepska pamięć/. Drugą ręką wziął namagnesowaną "linijkę". Położył sztabkę na będącej w poziomie linijce , a sztabka na nią nie opadła, lecz zawisła ponad cm. nad powierzchnią. Gdy odchylił linijkę od poziomu sztabka zsunęła się na koniec linijki, będąc ciągle w tej samej odległości. Kilka razy jeszcze przechylał linijkę w drugą stronę, a sztabka przemieszczała się nad nią na drugi koniec nie spadając, tylko zatrzymując się tam. Potem odwrócił linijkę i powtórzył jej przechylanie oraz wędrówkę sztabki w tej samej odległości, lecz pod linijką - do czasu, aż temperatura sztabki odpowiednio wzrosła i sztabka odpadła.

4/ W oparciu o badania satelitarne ustalono, że chociaż ziemskie pole magnetyczne jest podobne do magnesu sztabkowego, to w większości pochodzi z czterech dużych stref: Dwa ośrodki są pod skrajnymi wybrzeżami Antarktydy i po jednym pod Syberią oraz Ameryką Północną. Te cztery ośrodki są pozostałością po wewnętrznej, stałej części gwiazdy, która wybuchła, są co najmniej w znacznej większości dużymi asteroidami, które zapoczątkowały tworzenie się kuli ziemskiej. Należy też dodać, że identyczne są kąty odchylenia osi biegunów magnetycznych od osi biegunów geograficznych Ziemi, Jowisza i Słońca, co świadczy o takiej samej ilości asteroidów będących źródłem magnetyzmu.

Należy więc przyjąć, że gwiazdy zbudowane są z różnych pierwiastków w stanie ciekłym. W środku gwiazd występuje pusta przestrzeń. W tych, które wytwarzają pole magnetyczne temperatura przy powierzchni wewnętrznej jest niższa od temperatury Curie. Emisja światła jest spowodowana temperaturą warstwy powierzchniowej, podtrzymywaną ciepłem wydobywającym się z głębszych warstw oraz tarciem wywołanym obrotami gwiazdy wokół własnej osi. Do wybuchów gwiazd olbrzymów dochodzi na skutek wrzenia materii na ich wewnętrznej powierzchni i powstania nadmiernej tam ilości gazów.

Najlepiej rozpoznaną gwiazdą jest słońce. W świetle stwierdzonych jego parametrów fizycznych należy sądzić o następującym przebiegu jego powstania. W mgławicy doszło do lokalnego ruchu obrotowego. Spotkały się cztery wielkie asteroidy. Spotkanie polegało na zetknięciu się z sobą ich pól magnetycznych, które zainicjowały ruch obrotowy tych asteroidów wokół siebie, nie dopuszczając do ich zbliżenia się i oddalenia. Wielkość pól magnetycznych określiła położenie asteroidów względem siebie i w konsekwencji tego wielkość pustej przestrzeni w środku przyszłej gwiazdy. Być może powstał nawet wir podobny do wodnego, który wspólnie z grawitacją asteroidów rozpoczął przyciąganie materii mgławicowej zarówno od wewnątrz, jak i od strony zewnętrznej. Powstała powiększająca się kula materii. Z upływem czasu, na skutek zwiększania się ilości materii na powierzchni zewnętrznej ciśnienie grawitacyjne w jej pobliżu spowodowało wzrost temperatury do takiej, że materia zaczęła się tam topić, a w miarę dalszego przybywania materii powstała płynna plazma z różnych pierwiastków, aż do samej powierzchni zewnętrznej. Charakteryzuje się dużą jasnością świecenia i temperaturą wrzenia wyższą od występującej na powierzchni. Za pośrednictwem tzw. granul trwa nieustanna wymiana temperatury między powierzchnią i warstwami w głębi, gdzie dochodzi do wrzenia plazmy. Rozpoznanie jej składu chemicznego utrudnia świecąca atmosfera powodując zniekształcanie widma. Obecnie te asteroidy są nie tylko źródłem energii magnetycznej słońca, lecz także napędem jego obrotów. Podobnie jest w przypadku planet.

Planety i ich księżyce powstają w wyniku lokalnych ruchów obrotowych materii wewnątrz mgławicy. Mechanizm ich powstawania jest ten sam jak w przypadku słońca, tworzywem jest jednakowa mniej więcej materia mgławicy, więc w układzie słonecznym nie należy się spodziewać rewelacji co do składników, z których zbudowane są planety i księżyce, różnice występują w ich udziale procentowym. Resztki mgławicy pozostały jeszcze między Marsem i Jowiszem oraz za Neptunem w postaci asteroidów i mniejszych obiektów. Krążą jeszcze komety, Ziemi materii jeszcze z nieba przybywa, tworzenie układu słonecznego zmierza ku zakończeniu.

Planety Jowisz, Saturn i Uran szybko wirują, a oddawanie przez nich więcej ciepła w kosmos, niż przyjmują świadczy o występowaniu magmy na ich powierzchni. W Internecie można wyczytać, że na ich biegunach wirowanie atmosfery jest wolniejsze. A więc co najmniej cała strefa równikowa tych planet, to magma na powierzchni. Potwierdzeniem występowania magmy na tych planetach jest spłonięcie próbnika wysłanego z sondy kosmicznej na Jowisza. W zakresie rozpoznania budowy Ziemi intryguje to, że na biegunach przyspieszenie grawitacyjne jest większe, niż w strefie równikowej, mimo, iż występuje tam spłaszczenie. Prawdopodobnie pusta przestrzeń w środku jest pękata wzdłuż równika, niemniej jednak wyjaśnienie przyczyny tej nierównomierności wymaga większego niż dotąd rozpoznania grawitacji wewnątrz kuli ziemskiej. Więcej pożytku dla wiedzy o wszechświecie przyniosło by wydanie pieniędzy na takie badania niż na budowanie coraz potężniejszych akceleratorów. Jest oczywista konieczność przeprowadzenie pomiarów grawitacji, ciśnienia i temperatury między innymi nad rowami oceanicznymi, aż do dna. Tam zmiany wielkości grawitacji winny być inne, niż w głębi lądu, gdyż gęstość wody jest mniejsza od gęstości materii pod dnem. Jeśli różnica jest znaczna, to siła przyciągania grawitacyjnego może się tam zwiększać w głąb. Pasuje sprawdzić, czy gęstość wody przy dnie jest taka sama, jak na powierzchni.

Schemat grawitacji w gwiazdach i planetach oraz księżycach z pustą przestrzenią w środku jest inny niż w kuli o jednolitej gęstości. Jeśli wyznaczyć przechodzącą przez centrum linię prostą między dwoma punktami na powierzchni i rozważyć przebieg grawitacji w punktach znajdujących się na tej linii, to w centrum występuje stan nieważkości, gdyż po obu stronach linii jest taka sama ilość materii. W miarę oddalania się od centrum grawitacja rośnie, lecz jest skierowana ku powierzchni, gdyż od strony centrum odległość materii jest większa, niż od strony powierzchni. Wzrost grawitacji zatrzymuje się w punktach na końcach pustej przestrzeni, a za powierzchnią wewnętrzną ma miejsce jej zmniejszanie się, aż do ponownego stanu nieważkości gdzieś między powierzchnią wewnętrzną i zewnętrzną. Później, w miarę zbliżania się do powierzchni zewnętrznej następuje zmiana kierunku grawitacji /do centrum/ i ponowny wzrost, do maksimum na powierzchni. Materia znajdująca się poza linią nie zmienia tego ogólnego schematu, byłoby to sprzeczne z filozofią ładu zawartego w naturze.

Autor: E.T.
http://groups.google.pl/group/kosmospl/msg/d5083eb240cf06da?hl=pl&

Brak komentarzy: